Dostawa stali prefabrykowanej
[Tydzień 10, dzień 63]
Przed nami prawdopodobnie najbardziej skomplikowany etap budowy: szalowanie i zbrojenie stropu. Skomplikowany przede wszystkim dlatego, że w jednym czasie będziemy zalewać betonem kilka połączonych ze sobą elementów konstrukcji:
Nadproża, łącznie 15, w tym dwa narożne (wiszące) i jedno ponad 6-metrowe (nad bramą garażową);
Wieńce, które łączą się z nadprożami;
Strop, zbrojony dołem i górą, który łączy się z wieńcami i nadprożami;
Podcienie (balkony), które łączą się ze stropem, ale są kilkanaście cm niżej.
Zgodnie z projektem na tym etapie potrzebne jest łącznie 6,5T stali (!). Kierowca, który dostarczył zamówienie pytał czy budujemy bunkier ;) Zgodnie z przyjętymi założeniami nie dyskutujemy z wizją projektanta, którą zaaprobował również kierownik budowy i zaciskamy zęby podczas płacenia za stal :D
Ze względu na dużą ilość prętów o przekroju fi 12 i fi 16, których ręczne gięcie na budowie jest bardzo trudne, oraz skomplikowane do gięcia figury, zdecydowaliśmy się na zamówienie stali prefabrykowanej. Wszystkie potrzebne elementy przyjechały na budowę pocięte i pogięte maszynowo w wytwórni stali. Zamówienie zostało wykonane na podstawie rysunków konstrukcji, a poszczególne elementy zostały ometkowane, aby ułatwić ich identyfikację. Koszt takiej usługi jest niewielki (dodatkowe kilkanaście groszy na kg stali), a pozwala na zaoszczędzenie mnóstwa czasu (zwłaszcza na budowie systemem gospodarczym) i zminimalizowanie pomyłek oraz ilości odpadów stali. Jednostkowa cena nie wygląda źle, ale ilość stali (a właściwie jej waga) zrobiła swoje – była to zdecydowania największa faktura, jaką płaciliśmy do tej pory ;)
Problematyczny na tym etapie był jedynie transport ładunku z fabryki. Spora ilość elementów przekraczających 6m (w tym kilka 12m) uniemożliwiła transport ciężarówką z HDSem i konieczne było zorganizowanie rozładunku we własnym zakresie. Na szczęście z pomocą przyszedł kierownik pobliskiego składu budowlanego, który udostępnił swój podnośnik, a nawet sam nim operował podczas rozładunku.
Pech chciał, że z rozładunkiem trafiliśmy akurat na godziny szczytu komunikacyjnego (powroty z pracy/szkoły) na naszej małej ulicy i trzeba było kombinować z ustawieniem obu ciężarówek, tak żeby nie blokować przejazdu.
Rozładunek trwał ponad 2h. Ze względu na presję czasu, brak wystarczającej ilości miejsca na działce i niezbyt szczęśliwą kolejność zdejmowania stali z ciężarówki (najpierw mniejsze paczki, a na końcu długie pręty) musieliśmy układać wiązki prętów jedna na drugiej. Jak się później okazało, przysporzyło to nam sporo problemów podczas kompletowania poszczególnych figur.
Po zakończeniu rozładunku wyglądało to tak:
Samo skompletowanie wszystkich nadproży (pręty zagięte + pręty proste + strzemiona) zajęło mi cały dzień i niejednokrotnie wymagało trzech osób i konstruowania dźwigni, żeby wydobyć potrzebny element spod spodu.
Zatrudniliśmy na najbliższe kilka tygodni jeszcze jednego pracownika (zbrojarza), dokupiłem 20kg drutu wiązałkowego i podkręcamy tempo prac :)